Owocowanie. Miodunka zaczyna plonować 5-6 lat po posadzeniu na zapas nasion. Takie drzewo będzie owocować przez 40-50 lat, a sama roślina może żyć ponad 70 lat. Jabłoń słynie z obfitego owocowania przez pierwsze 15 lat, po czym wymaga racjonowania jajników. W przeciwnym razie zbiorów należy się spodziewać tylko raz na dwa lata..
Jego gęsta korona i odpowiednia forma listowia wyglądają bardzo atrakcyjnie. Ale to drzewo jest nie tylko piękne, ale także użyteczne. Drewno jest mocne, trwałe, a część wegetatywna ma właściwości lecznicze. Jak wygląda drzewo grabowe, gdzie rośnie, opiszemy dalej w artykule. Opis rośliny . Grab to drzewo liściaste z rodziny Birch.
Buk od dawna uważany jest za symbol siły i wytrzymałości. Nic w tym dziwnego, bo drzewo może za kilkadziesiąt lat zamienić się w prawdziwego olbrzyma. Rośnie w średnim tempie. W pierwszych latach drzewo osiąga około 20-40 metrów wysokości i dwa metry szerokości. Potem zaczyna się rozrastać.
Vay Tiền Nhanh. Świerk serbski to silnie rosnące drzewo osiągające w ogrodach do 20 m wysokości Świerk serbski należy do najszybciej rosnących drzew iglastych, nie zajmuje dużo przestrzeni i jest odporny na warunki miejskie oraz niskie temperatury. Ładny, stożkowaty pokrój i dekoracyjne igły sprawiają, że świerk serbski często sadzony jest w ogrodach przydomowych. Jakich warunków potrzebuje świerk serbski? Jak wygląda świerk serbski? Pochodzący z Bakanów świerk serbski (Picea omorika) w naszym klimacie dorasta do około 15 m wysokości, a w warunkach naturalnych nawet do 35 m. Tworzy bardzo ładne, gęste, wąskie i regularne, stożkowate korony ugałęzione do samej ziemi, przy czym starsze, większe konary wyrastają z pnia niemal pod kątem prostym. Końce konarów zwykle są lekko łukowato odchylone do góry, co nadaje drzewom charakterystycznego atrakcyjnego kształtu „choinek”. Igły świerka serbskiego ą płaskie, niezbyt długie (do 2 cm długości), z wierzchu błyszczące i ciemnozielone, a od spodu z dwoma białymi paskami niebieskawobiałego nalotu. Długo utrzymujące się na drzewie, niewielkie szyszki świerka serbskiego za młodu są fioletowe lub purpurowe, a dojrzałe - brązowe. Młode sadzonki świerka serbskiego mają nieduże przyrosty, ale już po kilku latach mogą osiągać nawet do 80 cm długości rocznie, co czyni świerki serbskie najszybciej rosnącymi spośród świerków. Na pewno dużym plusem jest także fakt, iż jest to gatunek rzadko atakowany przez choroby, łatwy w uprawie i mrozoodporny (nie potrzebuje dodatkowych zabezpieczeń przed mrozem). Poznaj: Byliny i krzewy ozdobne najbardziej wytrzymałe na mróz >>> Jak uprawiać iglaki. Drzewa iglaste w ogrodzie Jakie wymagania ma świerk serbski? Podłoże dla świerka serbskiego. W odróżnieniu od większości roślin iglastych, świerk serbski preferuje gleby o odczynie raczej zasadowym, ale rośnie zwykle także na glebach lekko kwaśnych. Jest to drzewo o niewielkich wymaganiach glebowych, poradzi sobie nawet na suchych, piaszczystych glebach, ale optymalne są dla niego gleby cięższe, lekko gliniaste i zasobne w składniki pokarmowe, ale umiarkowanie wilgotne (nie znosi nadmiaru wilgoci w podłożu). Stanowisko dla świerka serbskiego. Aby drzewo wykształciło regularną, stożkowatą koronę, należy zapewnić mu odpowiednią przestrzeń i posadzić na słonecznym lub półcienistym stanowisku. Autor: GettyImages Na świerkach serbskich mogą pojawiać się szkodniki (np. przędziorki, ochojniki) lub choroby grzybowe Sadzenie i pielęgnacja świerka serbskiego Sadzenie świerka serbskiego Bardzo pożyteczną i często zalecaną praktyką jest namoczenie korzeni świerka (lub doniczki z rośliną) na około 2 godziny przed wsadzeniem do gruntu (można na przykład włożyć je do wiadra z wodą). Nawodnienie korzenia przed posadzeniem pomaga o wiele lepiej przyjąć się roślinie. W czasie sadzenia wykopujemy zawsze około dwukrotnie większy dołek od korzeni sadzonek lub bryły korzeniowej. Następnie wsypujemy odpowiednią ziemię dla iglaków do polowy dołka, wsadzamy sadzonkę, uzupełniamy do końca podłożem i lekko udeptujemy. Po udeptaniu warto zrobić niewielki wał z ziemi (tzw. misę) wokół rośliny, aby utrzymywała się tam woda. Na końcu, po posadzeniu roślin i udeptaniu gleby zawsze obficie je podlewamy. Warto także zabezpieczyć rośliny kilkucentymetrową warstwą ściółki, np. kory sosnowej. Nawożenie świerka serbskiego Po przyjęciu się sadzonki świerka serbskiego można z powodzeniem zasilać gotowymi nawozami mineralnymi, przeznaczonymi do roślin iglastych albo nawozami organicznymi (np. kompostem). Szkodniki i choroby świerka serbskiego Na świerkach serbskich mogą pojawiać się szkodniki (np. przędziorki, ochojniki) lub choroby grzybowe (np. zamieranie pędów). W takim przypadku powinniśmy jak najszybciej zareagować i wykonać niezbędne zabiegi (opryski) odpowiednimi preparatami naturalnymi lub chemicznymi. Na słabiej odżywionych okazach świerków mogą być także widoczne niedobory mikroelementów, np. magnezu - objawem zwykle jest słabe wybarwienie igieł lub ich brązowienie i opadanie. Dobre efekty w takim przypadku daje zasilanie dolistne (w formie oprysku igieł) przy pomocy szybko działających, rozpuszczalnych w wodzie nawozów zawierających niezbędne mikroelementy (np. magnez, żelazo). Prawidłowe nawożenie roślin iglastych. Nawożenie iglaków wiosenno-letnie i jesienne >>> Autor: GettyImages Świerk serbski góruje w ogrodzie nad innymi iglakami Świerk serbskie - zastosowanie w ogrodzie Świerk serbski może być sadzony pojedynczo lub w małych grupach, w zestawieniach z drzewami o kontrastowym zabarwieniu liści i stanowiąc ozdobę raczej w dużych ogrodach. Świerki serbskie dobrze znoszą przycinanie, dlatego nadają się na formowane żywopłoty (drzewa nie łysieją od dołu w starszym wieku). Ponadto są odporne na zanieczyszczenia powietrza, dzięki czemu są często sadzone w parkach miejskich. Ze względu na gęstą i malowniczą koronę coraz częściej jest wybierany na choinki bożonarodzeniowe. Przeczytaj też: Choroby świerków - przyczyny, objawy i zwalczanie >>> Szybko rosnące drzewa iglaste >>> Przesadzanie dużych drzew iglastych >>> Autor: GettyImages Świerk kłujący najładniej wygląda jako soliter Drzewa liściaste i iglaste - czy je rozpoznasz? Pytanie 1 z 10 Jakie to drzewo?
zdj.: Wojtek Radwański 1. Ryby – Biorą dziś? To było chyba najgłupsze pytanie ze wszystkich, jakie mogłem mu zadać. Dlaczego nie spytałem o to, jak się tu dostał? Albo czy nie boi się o swoje życie? A może to ja o czymś nie wiem i w tym miejscu można legalnie dostać się nad rzekę? Miałem zaledwie kilka sekund do namysłu i gdy obok niego przepływałem, przyszło mi do głowy tylko to głupie pytanie, czy ryby biorą. Nawet nie wiem, czy zrozumiał, chociaż uśmiechnął się i mruknął coś, uchylając kapelusika. I tyle go widziałem, bo już za chwilę leniwy zwykle, ale w tym miejscu jak na złość nieco szybszy nurt zniósł nas kilka metrów dalej. Co się z nim stało? Czy nie złapie go za chwilę straż graniczna? A jeśli tak, to co mu grozi? Przecież on żyje w totalitarnym państwie, chociaż z perspektywy rzeki wygląda to tak spokojnie i pięknie. Jedyny człowiek na prawym, białoruskim brzegu Bugu, jakiego spotkaliśmy w ciągu całego tygodnia spływu, siedział sobie jakby nigdy nic nad rzeką i łowił ryby. Tuż za nim rozciągała się słynna białoruska, a wcześniej radziecka „sistema”. To system zasieków, drutów kolczastych i wież strażniczych, który ma całkowicie odciąć Białorusinów od rzeki. Jak dokładnie wygląda i działa, tego nie wie zapewne nikt oprócz strażników. My, Europejczycy, mamy szczęście – żyjemy po tej „właściwej” stronie. Nie będziemy przecież uciekać na wschód, więc nie trzeba nas straszyć zasiekami. Możemy nawet po Bugu spływać, trzeba się jedynie zameldować straży granicznej. Możemy nad Bugiem rozbić namiot i w nim spać. Ograniczenia dotyczą jedynie kąpania się w rzece i palenia nad nią ognisk. Ci z drugiej strony nad rzekę nie mogą nawet wyjść. Z wyjątkiem krótkiego odcinka na wysokości białoruskiego Brześcia oraz kilku mostów na przejściach granicznych, nie mogą nawet zobaczyć, jak wygląda jedna z ostatnich dzikich rzek Europy, która od tej Europy ich oddziela. 2. Ptaki Z daleka wygląda jak biały płat kory na drzewie. Błyszczy w słońcu, siedzi i patrzy jakby z ukosa. Czeka, aż się zbliżysz, ale za każdym razem zwiewa, kiedy już ci się wydaje, że tym razem uda się przepłynąć tuż obok niej. A ona usiądzie za kolejnym zakrętem i zabawa zacznie się od nowa. Czapla biała jeszcze niedawno w Polsce uchodziła za rzadkość, ale jej liczebność w ostatnich latach się zwiększyła. Nad takimi dzikimi, nieuregulowanymi rzekami jak Bug, które w dodatku lubią rozlewać się wiosną na okoliczne pola i łąki, czaple mają raj. I nie tylko one. Nad Bugiem występuje dziś 158 gatunków ptaków, w tym większość (69 procent) lęgowych. Albo taki zimorodek. Po angielsku „kingfisher”, król ptaków-rybaków. Chwyta ryby, nurkując pionowo w dół z ogromną prędkością. W Polsce coraz mniej liczny ze względu na częste zagospodarowywanie przez ludzi dzikich brzegów rzek i jezior oraz likwidowanie naturalnych skarp. Na Bugu, zwłaszcza na przygranicznym odcinku, zimorodka zobaczyć można kilka razy dziennie. Czapla na Bugu jest jak gołąb w mieście, a zimorodek – jak wróbel. Tę pierwszą wypatrzysz od razu, tego drugiego musisz nauczyć się wyłuskać wzrokiem gdzieś wśród gałęzi, jak połyskuje swoim błękitnym maleńkim grzbietem. Gdyby płynąć Bugiem wzdłuż granicy z Białorusią i patrzeć cały czas w prawo, można by przez dwa tygodnie nie zobaczyć śladu człowieka. 3. Drzewa Ile razy w życiu marzyliście, żeby na jakiś czas kompletnie odciąć się od cywilizacji? Jeśli szukacie miejsca w Polsce, a może w ogóle w tej części Europy, żeby wcielić ten pomysł w życie, nie możecie znaleźć nic lepszego niż graniczny odcinek Bugu. Gdyby płynąć Bugiem wzdłuż granicy z Białorusią i patrzeć cały czas w prawo, można by przez dwa tygodnie nie zobaczyć śladu człowieka. Tylko ogromne drzewa, gęste krzaki, lasy łęgowe, ogromne piaszczyste skarpy, po których zsuwają się pnie drzew. No i oczywiście ptaki, które korzystają z tego, że w ten pas czystej, dzikiej przyrody człowiek nie ingeruje w znaczący sposób od dziesiątek, a w pewnym sensie nawet setek lat. Bo Bug to rzeka, która, mimo że pełniła istotne funkcje handlowe, nigdy nie została poddana regulacji. Mówi się o Bugu, że to ostatnia dzika rzeka Europy. Jeśli nie ostatnia, to na pewno jedna z nielicznych. Dzika w tym sensie, że na całym jej polskim biegu nie ma ani jednej zbudowanej przez człowieka tamy, ani progu wodnego. Gdy do tego dodać długość przygranicznego, odciętego od świata odcinka – aż 363 kilometry – zaczynamy rozumieć, jaki prezent dostaliśmy od losu, że do dziś Bugu nie udało się nikomu zabetonować. Jeśli Puszcza Białowieska jest pozostałością pierwotnej puszczy, która porastała kiedyś Europę, to Bug jest pierwotną rzeką, taką, jakie kiedyś przecinały nasz kontynent gęstą siecią i stanowiły barierę trudną do pokonania. Czy w czasach, w których coraz więcej mówi się o powrocie do natury, ktoś z tego prezentu korzysta? Prawie nikt. W szczycie sezonu letniego przygranicznym odcinkiem Bugu pływają nieliczne, głównie jednodniowe spływy. – Mało kto biwakuje nad rzeką. Tak jak wy, na tydzień, już prawie nikt nie pływa. A przecież rzekę można poczuć dopiero jak się na niej spędzi przynajmniej jedną noc – mówi z niedowierzaniem Marek, zimą instruktor narciarski, a latem kajakarz i właściciel wypożyczalni sprzętu wodnego w Sławatyczach. zdj.: Wojtek Radwański 4. Woda „Po parogodzinnych staraniach usłużnych faktorów stałem się za kilka rubli posiadaczem starej, na pół zgniłej, dużej łodzi i dodanych do niej wspaniałomyślnie akcesoryów żeglarskich, składających się z nadłamanego wiosła i szufelki («korczaka») do wylewania wody i dwóch wąskich ławek”. Tak zaczął się najsłynniejszy i zapewne pierwszy niehandlowy spływ Bugiem w historii, opisany przez Zygmunta Glogera w książce „Dolinami Rzek” z 1903 roku. Gloger wpadł na pomysł wówczas rewolucyjny i mogący uchodzić za fanaberię: spłynąć rzeką w celach krajoznawczych. Choć wtedy nie używał jeszcze tego określenia, to kilka lat później stał się współzałożycielem Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Spływy Glogera Bugiem, Biebrzą, Wisłą i Niemnem to jedne z wypraw założycielskich polskiego ruchu krajoznawczego. Gdy czyta się dzisiaj relację z jego spływu Bugiem, uderza to, jak mało zmieniła się sama rzeka, a jednocześnie, jak wielką transformację przeszło jej otoczenie. Płynący Bugiem Gloger wpadał na te same mielizny, podziwiał te same skarpy, podglądał te same gatunki ptaków, co my prawie 120 lat po nim. Nic dziwnego – jakiekolwiek zmiany biegu rzeki czy ingerowanie w jej nurt było zakazane od, uwaga, 1548 roku. Na ten rok datowana jest „uchwała sejmowa […] orzekająca, że Bug począwszy od Sokala, nie może być nigdzie żadnymi groblami hamowany, pod karą 200 marek srebra”. Czy to pierwszy w historii Polski akt ochrony przyrody? Być może tak, choć oczywiście ochrona ta miała na celu zachowanie spławności rzeki do celów gospodarczych. Bug Glogera jest w zupełnie innym miejscu na mapie świata. To też swego rodzaju granica: rozdzielająca Polskę centralną od „kresów“. Ale to jednocześnie także centrum świata. Po jednej i po drugiej stronie nad Bugiem leżą ośrodki kultu religijnego, pałace szlachty, miasta, jak dziś białoruski Brześć, dla których rzeka pełni funkcje handlowe, dostarcza żywności… Dziś większości z tych nazw nie odnajdziemy nawet na mapie, są gdzieś ukryte po drugiej stronie „sistemy”, oddzielone od nas nie tylko, jak kiedyś, rzeką, ale lasem łęgowym i drutem kolczastym. Lecz brzeg po polskiej stronie też nie pozostał bez zmian. To dlatego, że dziś zupełnie zanikło flisactwo, za czasów Glogera jeszcze żywe i nie przeczuwające swojego zmierzchu. Pamiątką po tej profesji pozostały już tylko ślady bindug, czyli miejsc, gdzie nad rzeką zwoziło się drewno i zbijało tratwy do jego spławiania. 5. Piach „Stan wody Bugu układa się w strefie wody niskiej i wynosi…” – kto z nas nie zna tego komunikatu z Programu Pierwszego Polskiego Radia? To, że Bug bywa bardzo płytki przy niskim stanie wody, nie powinno być żadnym zaskoczeniem. Pisał o tym już Zygmunt Gloger: „Piasek ten […] ciągle tworzył mielizny, czyli tak zwane przez orylów «haki», po których łódź nasza, mająca dno wypukłe i zanurzająca się dość głęboko w wodzie, zaczęła się czołgać i zatrzymywać dość często”. W dzisiejszych czasach nie trzeba już mieć wypukłego dna i głębokiego zanurzenia, żeby mieć problem ze spływaniem Bugiem. Nasze nisko zanurzone, płaskodenne kajaki stawały na mieliznach kilka razy dziennie. W ostatnich latach polskie rzeki wysychają w alarmującym tempie. To efekt zmian klimatycznych, które powoli przeradzają się w coraz poważniejszy kryzys. W tym roku, w sierpniu w 320 miejscowościach w Polsce ogłoszono konieczność ograniczenia zużycia wody – właśnie ze względu na niski stan rzek, w których zlokalizowane są ujęcia powierzchniowe. „Przeciętny człowiek problem wysychania rzek zobaczy, gdy wody zabraknie kompletnie. Porównałbym to do nowotworu. Pierwsze symptomy też są niewidoczne. Dopiero po przekroczeniu pewnego stadium się nasilają. Teraz się o tym dyskutuje, dostrzegamy symptomy” – mówił przy tej okazji hydrolog, doktor Mateusz Grygoruk z warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Można tylko wyobrażać sobie, co by się stało, gdyby wszedł w życie plan utworzenia wzdłuż Bugu kanału żeglownego w ramach budowy tak zwanej drogi wodnej E40. Woda do kanału byłaby według projektu pobierana właśnie z Bugu lub z jego dopływów. Bug stałby się wówczas „częścią europejskiego systemu żeglugi śródlądowej”. Brzmi dumnie, ale efekty dla przyrody i walorów turystycznych rzeki byłyby zabójcze. A przecież cała inwestycja miała być prowadzona właśnie pod płaszczykiem ekologii. Bo transport rzeczny jest bardziej przyjazny środowisku niż transport drogowy. Tyle tylko, że zdaniem naukowców skutki budowy takiego kanału byłyby katastrofalne. „Zaplanowany kanał wzdłuż Bugu w każdym z trzech zaproponowanych wariantów wywarłby skrajnie niekorzystny wpływ na stosunki wodne w regionie, znacząco zwiększając częstotliwość susz i obniżając poziom wód gruntowych na większości przyległych do niego obszarów” – piszą, w raporcie dotyczącym oddziaływania projektowanego kanału E40 na pobliskie rzeki i mokradła, naukowcy pod kierownictwem doktora Grygoruka. 6. Brzeg Gdy po 1945 roku do Polski włączono Ziemie Zachodnie (tak zwane Odzyskane), szybko pojawiły się na nich dwie grupy przybyszów: „pionierzy” z centralnej Polski oraz „repatrianci”, a później także przesiedleni siłą w ramach Akcji „Wisła” Ukraińcy i Łemkowie. Te dwie grupy pojawiły się na nowych terenach z zupełnie innym bagażem doświadczeń, a często także kodem kulturowym. I to właśnie Bug stał się w tamtych czasach symboliczną granicą pomiędzy dwiema grupami Polaków. Wśród Polaków z centralnej Polski pojawiły się nawet pogardliwe określenia na tych „zza Buga”, które do dziś można usłyszeć w miejscowościach na zachodzie i północy Polski. Dziś stereotypowe określenia odnoszące się do rzeki przenoszone są na coraz liczniejszych w Polsce Ukraińców. Tak oto mimochodem rzeka kolejny raz odgrywa jakąś przypisaną jej przez ludzi rolę w polityce, kulturze, historii. I tylko pytanie, kiedy Bug wreszcie zacznie się Polakom kojarzyć z tym, czym jest przede wszystkim – z przyrodą. Dziką i nieujarzmioną, której historia i polityka nie zdołały zniszczyć. Tekst towarzyszy e-publikacji Giganci Krajoznawstwa, wydanej przez Towarzystwo Krajoznawcze Krajobraz. Projekt został zrealizowany ze środków Muzeum Historii Polski w ramach programu Patriotyzm Jutra.
Cuda natury w Polsce, czyli miejsca, które każdy powinien odwiedzić chociaż raz w życiu. Przyjrzyjmy się tym propozycjom! Przełęcz Liliowe To łagodna przełęcz głównej grani Tatr. Stanowi granicę między Tatrami Wysokimi a Zachodnimi, przebiega tędy również granica polsko-słowacka. Położona jest dość wysoko, bo na 1952 m Jej nazwa pochodzi od pełnika alpejskiego, rośliny zwanej tradycyjnie „lelują”. Przełęcz Liliowe to doskonały kierunek dla piechurów, którzy mają ochotę na przyjemny spacer w malowniczych okolicznościach. Polana Chochołowska (Tatry Zachodnie) Znakiem rozpoznawczym tej tatrzańskiej doliny są krokusy. Warto więc wybrać się tu na wycieczkę z aparatem. Kiedy? Przede wszystkim wczesną wiosną (uwaga, krokusy każdego roku kwitną o nieco innej porze). Teren Polany Chochołowskiej jest łagodny, dlatego przyciąga wielu turystów. Wieczorem robi się pusto – kto zdecyduje się na nocleg w tutejszym schronisku będzie miał okazję zaznać chochołowskiego spokoju. Cis Henrykowski (województwo dolnośląskie) Staruszek. Jego wiek szacuje się na około 1250 lat, co zapewnia mu tytuł najstarszego drzewa w Polsce. Cis Henrykowski nie jest imponujących rozmiarów – liczy 10,5 m wysokości i 425 cm w obwodzie. Może nie jest tak potężny jak słynny Dąb Bartek (swoją drogą to imponujące drzewo podpierane metalowymi konstrukcjami również trzeba zobaczyć). Rośnie w Henrykowie Lubańskim w województwie dolnośląskim. Ucierpiał z powodu wichury, w XIX wieku został zaatakowany przez kozaków… szablami. Trzeba się spieszyć, drzewo zaczęło usychać. Babia Góra (Beskid Zachodni) Jeśli przyjdzie Ci do głowy zdobycie korony polskich gór, prędzej czy później postawisz tu stopę. Babia Góra to najsłynniejszy masyw górski Beskidu Żywieckiego. Jego najwyższy szczyt – Diablak (1725 m), jest jednocześnie najwyższym szczytem całych Beskidów Zachodnich, czy inaczej – nie licząc tatrzańskich wzniesień, najwyższym polskim szczytem. Widoki? Wspaniałe! Krzywy Las (Pomorze Zachodnie) Zachwycił się nim internet. „Nie uwierzycie, że to miejsce istnieje naprawdę" – głosiły nagłówki. Istnieje, i to w Polsce, w województwie zachodniopomorskim. Krzywy Las to prawdziwy ewenement. Rośnie w nim około 300 zdeformowanych sosen zwyczajnych (nie takich znowu zwyczajnych) zasadzonych w latach 30. XX wieku. Czemu zawdzięczają swoją wyjątkową figurę? Teorii jest sporo – nie brakuje tych, które zaangażują w sprawę siły kosmiczne. Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że drzewa były tak kształtowane przez lokalnych rzemieślników do celów stolarskich lub szkutniczych. Niektórzy twierdzą, że w czasie wojny drzewka zostały rozjechane przez czołgi, zimą przymarzły do ziemi i wiosną odrosły w wyjątkowej formie. Czarna Hańcza Witaj na Suwalszczyźnie! Fakt, trudno będzie się nie zakochać. Rzeka wypływa z Hańczy, najgłębszego jeziora w Polsce. Znajduje się na niej popularny, prowadzący Kanałem Augustowskim, szlak kajakowy. Liczy około 85 km i trzeba przeznaczyć 4-6 dni na jego pokonanie. Widoki z perspektywy kajaka warte każdego wysiłku. Korzeniowy Dół (województwo lubelskie) Wąwóz Korzeniowy Dół znajduje się 2 kilometry od Kazimierza Dolnego. Na początku był zwykłą drogą, przez lata żłobiły go woda i koła wozów. Przyczyniły się do tego również podłoże (bardzo żyzna gleba lessowa) oraz drzewa, które stworzyły rusztowanie wąwozu. Dlatego rośnie tu wiele gatunków roślin. Pojezierze Drawskie (Pomorze Zachodnie) Jeśli jeziora i lasy to dla ciebie idealne połączenie. Na Pojezierzu Drawskim będziesz w raju. Tłumy mniejsze niż na Mazurach, powierzchnia lasów znacznie powyżej średniej krajowej, 12 rezerwatów przyrody i 3 obszary chronionego krajobrazu. Kolejny powód: szlaki rowerowe. Jest ich tu ponad 20! Park Krajobrazowy Podlaski Przełom Bugu (województwo lubelskie) Meandrujący Bug sprawia, że to niezwykle urokliwe miejsce. Zachęca tym samym aż 141 gatunków ptaków (w tym wiele rzadkich) do zakładania gniazd i stanowi dom dla ponad 760 gatunków roślin. Długość parku Podlaski Przełom Bugu w linii prostej wynosi ok. 65 km, szerokość od 3 do 6 km. Jezioro Turkusowe (Pomorze Zachodnie) Czy turkus musi być zarezerwowany dla egzotycznych mórz? Niekoniecznie, a przekonamy się o tym na Wyspie Wolin. Woda Jeziora Turkusowego swój kolor zawdzięcza rozpuszczonym związkom wapnia oraz białemu wapiennemu dnu. Jezioro liczy dopiero 71 lat, powstało po tym, jak podziemna rzeka zalała wyrobisko po dawnej kopalni kredy. Kolorowe Jeziorka (Dolny Śląsk) Barwa wody to fascynujący temat, więc kontynuujemy podróż. W Rudawskim Parku Krajobrazowym czekają na nas aż cztery wspaniałe jeziorka. Jedno z nich jest zielone, drugie purpurowe, trzecie żółte i czwarte – błękitne. Skąd się tu wzięły? Tym razem to pozostałości po kopalni pirytu. A ich kolor? Czego tu nie ma! Miedź, żelazo, chalkopiryt, sfaleryt, galena, boulangeryt, jamesonit, bournonit, chalkozyn, tetraedryt, limonit, syderyt, kalcyt, dolomit, wezuwian, zoizyt, pistacyt, fluoryt, ilmenit i tytanit… Pielgrzymy (Dolny Śląsk) Nie, to nie są nowoczesne rzeźby. Wręcz przeciwnie – ich wiek szacuje się na ok.… 300 milionów lat. Pielgrzymy to trzy granitowe skały położone na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego. Uchodzą za jedną z najpiękniejszych grup skalnych w całych Karkonoszach. Liczą nawet 25 m wysokości, a z ich szczytu rozciąga się niezwykły widok na Śnieżkę. Skały Rzędkowickie Wyżyna Krakowsko-Częstochowska Wapienne skały przyciągają wspinaczy. Nic dziwnego, Skały Rzędkowickie ciągną się aż przez dwa kilometry, osiągają 30 metrów wysokości, są bardzo różnorodne – pełne wgłębień, szczelin i grot. Jezioro Jeziorak (Mazury Zachodnie) Najdłuższe jezioro w Polsce (27,5 km), piękne lasy w okolicy, liczne wyspy i legenda kultowego Pana Samochodzika. Główny bohater książki Zbigniewa Nienackiego szukał tu skarbów zrabowanych podczas II wojny światowej. Sam autor znalazł inne skarby – spokój i piękno będące źródłem jego natchnienia. Jeziorak to świetne miejsce nie tylko na weekend. Królewski Głaz (Pomorze Zachodnie) Chciałoby się powiedzieć – twardziel. Na miejsce, w którym się znajduje (okolice Wyspy Chrząszczewskiej), przybył samodzielnie… ze Szwecji (dodajmy – dzisiejszej Szwecji, bo wszystko rozegrało się ok. 14 tysięcy lat temu). Wędrówkę znacząco ułatwił głazowi lądolód. Królewski Głaz swoją nazwę zawdzięcza Bolesławowi Krzywoustemu, który miał na nim stać, gdy przyjmował defiladę. Nie jest już tak imponujący, jak kiedyś. W XIX wieku wykorzystano jego fragmenty do budowy dróg. Sprawdź, jak wygląda 15 polskich cudów natury >> Źródło:
jak wygląda drzewo bug